Kobiety lubią brąz – śpiewał Ryszard Rynkowski. Opaleni wydajemy się sobie atrakcyjniejsi, stąd tak duża popularność solarium. W rzeczywistości ciemna skóra może stać się przyczyną wielu poważnych problemów.
Kiedy brakuje naturalnego słońca, wielu zastępuje je solarium. Nierzadko przekracza przy tym bezpieczną dla zdrowia dawkę, żeby wyglądać bardziej seksownie. To wciąż na topie, co czasem rodzi przesadę – na ulicy można spotkać ofiary mody, które wpadły przy okazji w tanoreksję (uzależnienie od opalania). Nazywane potocznie skwarkami, wyśmiewane, mają problem nie tylko z oceną własnego wyglądu. Są również wyjątkowo narażone na raka skóry, wyniszczonej „sztucznym słońcem”.
Słoneczna witamina D
Solarium ma swoich zwolenników i przeciwników. Ci pierwsi twierdzą, że opalenizna dodaje urody. Poprawia także nasze samopoczucie, a to za sprawą witaminy D, wytwarzanej przez organizm w czasie opalania. Witamina D pomaga przy stanach depresyjnych, zwłaszcza w zimie, kiedy brak słońca jest bardziej odczuwalny. Bez niej jesteśmy narażeni na różne infekcje – przeziębienia, grypę, a nawet gruźlicę. Z kolei przeciwnicy przekonują, że korzystanie z solariów może wywołać raka skóry. Część naukowców jest tego tak pewna, że popiera wprowadzenie w Europie specjalnego podatku od korzystania z solarium. Uważają, że to najlepszy sposób na zniechęcenie ludzi do leżenia pod lampami.
UVA i UVB – co to jest?
Promieniowanie ultrafioletowe dociera do nas ze Słońca. Przez atmosferę przebija się głównie UVA i UVB. Kiedyś za głównego winowajcę nowotworów uważano promienie UVB, wywołujące poparzenia. Dopiero badania wykazały, że to właśnie UVA są przyczyną kłopotów. Głębiej wnikają w skórę, niszczą włókna kolagenowe (przyspieszając procesy starzenia) i powodują raka. Niestety, to odkrycie nie zmieniło faktu, że nadal w wielu lampach w solariach dawka promieni UVA jest dwa razy większa niż w świetle słonecznym. Oznacza to, że w ciągu 30 minut pod lampą nasza skóra otrzymuje tyle UVA, co po całym dniu na słońcu.
Korzystać z solarium trzeba rozsądnie. Szczególną ostrożność powinny zachować osoby cierpiące na choroby układu krążenia i serca, a także ludzie o jasnej cerze. Rzadkie i krótkie wizyty w celu delikatnego ozłocenia skóry nie są niczym złym – ważne, by zbytnio jej nie przesuszać i w efekcie, zamiast dodać sobie urody, nie dodać lat.