Gorszy dzień zdarza się każdemu z nas. Jesteśmy ospali, drażliwi, obojętni, krótko mówiąc „nic nam się nie chce”. Problem pojawia się, kiedy takich dni jest coraz więcej, kiedy smutek zastępuje radość, kiedy poczucie beznadziei nie mija.
Gdzie leży granica między spadkiem nastroju a depresją? Kiedy zwrócić się o pomoc do specjalisty? W okresie jesienno-zimowym problem gorszego samopoczucia jest powszechny. Dni stają się krótsze, szare, nijakie. Opuszcza nas chęć do różnych przedsięwzięć, najchętniej zagrzebalibyśmy się w ciepłym łóżku z kubkiem parującej herbaty. Zazwyczaj jednak mija dzień lub kilka, a my odzyskujemy dobry humor, jesteśmy pełni życia.
A jeśli ponury nastrój nie mija, dni zlewają się w całość, a uczucie żalu i zmęczenia rośnie, pojawia się pytanie: czy to depresja? Depresja to choroba charakteryzująca się obniżeniem nastroju. Kiedyś lekceważona, teraz jest jednym z najpoważniejszych problemów zdrowotnych na świecie. Jej najczęstsze objawy to uczucie smutku, bezsilności, brak chęci do czegokolwiek, odsuwanie się od innych, nerwowość. Depresja objawia się także zaburzeniami snu, bólem głowy, utratą lub wzrostem wagi, brakiem koncentracji. Jeśli kilka z tych objawów utrzymuje się przez dłuższy czas, nie trudno będzie o diagnozę.
Jeśli obserwujemy u siebie lub kogoś z naszego otoczenia niepokojące sygnały, występowanie kilku z podanych objawów, nie bójmy się zwrócić do lekarza. Specjalista zapewni nam najlepszą pomoc, dobierze rodzaj terapii i odpowiednie leczenie. Mylne jest myślenie „poradzę sobie sama” lub „samo przejdzie”. Nie warto zwlekać. Wsparcie rodziny w przypadku zaburzeń depresyjnych również jest niezastąpione. Leczenie w większości przypadków przynosi oczekiwane skutki. Największym problemem jest wciąż fakt, iż jedynie mała część chorych korzysta z pomocy specjalistów.
Istnieją różne rodzaje tej choroby. Depresja reaktywna dotyczy najczęściej osób po jakimś ciężkim przeżyciu, stracie kogoś bliskiego. Jest ona krótsza w czasie, o mniejszym natężeniu, nie wymaga leczenia farmakologicznego, zazwyczaj pomocna jest sama psychoterapia. Depresja endogenna nie musi być związana z żadnych traumatycznym przeżyciem. Zwykle trwa ona kilka miesięcy, jest o wiele cięższa od poprzednio opisywanej. Wymaga leczenia farmakologicznego, czasami także hospitalizacji. Ta odmiana depresji jest szczególnie niebezpieczna. Chorzy często myślą o śmierci, co prowadzi do prób samobójczych. To tylko dwa z wielu rodzajów tej choroby. Istnieje także depresja poporodowa, sezonowa czy dwubiegunowa.
Jak walczyć z depresją? Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie problemu i szukanie pomocy u specjalisty. Po konsultacji lekarz wybierze najlepszą terapię dla danego typu depresji. Psychoterapia może okazać się wystarczająca, może także być jedynie częścią leczenia. Leki antydepresyjne często są stosowane jako jedna z form leczenia. Poprzez zwiększenie ilości neuroprzekaźników w mózgu łagodzą one objawy depresji. Choć kolejna metoda może budzić lęk, jest ona całkowicie bezpieczna. Elektrowstrząsy, bo o nich mowa, stosowane w przypadku leczenia osób, które nie reagują na leki, mają przewlekłą depresję i są
w podeszłym wieku. Inną formą terapii jest fototerapia, czyli leczenie światłem. Sprawdza się ona przy leczeniu depresji sezonowej (zimowej). Poza spacerami pomocne są naświetlania specjalnymi lampami.
Depresja jest uznawana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) za czwarty najpoważniejszy problem zdrowotny na świecie. W 2020 roku będzie już na drugiej pozycji tej niechlubnej listy chorób. Cierpi na nią ok. 10 procent populacji, najczęściej między 15 a 40 rokiem życia. Nie oznacza to jednak, że choroba ta nie dotyczy osób młodszych oraz tych po czterdziestce. Problem depresji częściej dotyka kobiet. Jedynie 5 procent osób borykających się z tym schorzeniem korzysta z pomocy specjalisty. Co czwarty chory popełnia samobójstwo.